2012 (232)
W tym dziale:
Wychodząca od 2001 roku ?Opcja na Prawo? to najdłużej ukazujący się nieprzerwanie miesięcznik o charakterze liberalno-konserwatywnym. W ciągu jedenastu lat istnienia przez łamy pisma przewinęło się wielu autorów będących najważniejszymi piórami polskiej prawicy, ale nie tylko, pismo bowiem od początku stawiało sobie za cel prezentowanie różnych punktów widzenia, również niepopularnych. Pozbawiona dotacji i reklam, ?Opcja? była przedsięwzięciem całkowicie prywatnym i w pełni niezależnym ? od partyjnych programów, biznesowych układów, państwowych i prywatnych sponsorów, wszelkiego rodzaju fundacji, organizacji czy stowarzyszeń. Jako redaktorzy i autorzy mogliśmy sobie pozwolić na rzadko spotykany w Polsce luksus: pisaliśmy i publikowaliśmy to, co chcieliśmy, to, co myślimy, nie ulegając ani zewnętrznej cenzurze, ani coraz częstszej w środowiskach dziennikarskich autocenzurze. Mimo licznych propozycji, nie staliśmy się tubą żadnej partii i żadnej nie baliśmy się krytykować ? również wtedy, jeśli w powszechnej opinii uchodziła za depozytariusza idei konserwatywnych…
?Opcja? zaistniała po raz pierwszy na rynku prasowym na początku lat 90. ubiegłego wieku, a jej twórcami byli ludzie związani z podziemiem niezgadzający się z poglądami głoszonymi przez środowiska, które opanowały polską opozycję ? środowiska związane z KOR-em, lewicą laicką, których symbolem i propagandowym narzędziem stała się ? i jest do tej pory ? ?Gazeta Wyborcza?. Naszym celem było pokazywanie prawdy o rzeczywistości, a nie kolejne jej zakłamywanie, ambicją zaś stworzenie jakiejś przeciwwagi ideowej i politycznej dla tego nurtu myślowego, który wówczas w Polsce dopiero się umacniał, a który dziś niemal całkowicie opanował rynek mediów.
Wprawdzie communis opinio doctorum raz na zawsze potępiła teorie spiskowe ? zwłaszcza tłumaczące różne fenomeny działaniami tajniaków, bo jak wiadomo, tajniaków ?nie ma? ? ale zabobon ten odradza się na podobieństwo hydry. Inna rzecz, że odradzaniu się zabobonu sprzyjają rozmaite zagadkowe wydarzenia.
Polski rynek medialny jest pełen patologii, które wpływają na życie polityczne i wykrzywiają polską demokrację. Czy można w ogóle mówić jeszcze w Polsce o reżimie demokratycznym?
Z prof. Zdzisławem Krasnodębskim rozmawia Aleksander Kłos Kolejne taśmy, tym razem Serafina, spowodowały, że znów rozpoczęła się w Polsce dyskusja nad nepotyzmem, wykorzystywaniem politycznych znajomości, korupcją. Afera związana z Amber Gold i jego prezesem ponownie odciągnęła umysły Polaków od wakacji i tematów ogórkowych. A wydawało się, że po Euro 2012, które mainstreamowe media odtrąbiły jako wielki sukces rządu Donalda Tuska, do jesieni nic się w krajowej polityce nie będzie działo. Czy znów, tak jak to było wielokrotnie w przeszłości, większość społeczeństwa tylko przez moment będzie się ekscytować takimi sprawami, lecz nie będą one miały przełożenia nie tylko na jej wybory polityczne, ale także na postrzeganie rzeczywistego stanu Polski?
Komputeryzacja instytucji publicznych jest miejscem, w którym od wielu lat dochodzi do malwersacji publicznych pieniędzy. Choć wiedza o tych ?przekrętach? jest coraz powszechniejsza, to jednak ze względu na brak wymaganej wiedzy specjalistycznej mniej znane są stosowane przy tym metody.
Zawsze wydawało się, że drążenie metra prowadzone jest za pomocą techniki górniczej. Wskazuje na to fakt, że w znacznej jego części są to roboty wykonywane nawet kilkadziesiąt metrów pod ziemią.
Pamięć o antykomunistycznej partyzantce sprzeciwiającej się sowieckiej dominacji w Polsce z trudem przebija się do społecznej świadomości. Czy Żołnierzom Wyklętym uda się powtórzyć ?sukces? Powstańców Warszawskich i na stałe zagościć w wyobraźni Polaków?
Neo-komuna Gdy rząd PO skrzętnie zawłaszczył już całe państwo, nie wyłączając Polonii, odkąd to konsulowie (MSZ) będą rozdzielali dotacje, pewna gazeta środowiskowa aspirująca do monopolu opiniotwórczego, donosi sensacyjnie ? ?PiS-owskie księstwo głogowskie? ? jakby ten wyjątek miał potwierdzać regułę.
Donald Tusk coraz bardziej przypomina Edwarda Gierka, podobnie bowiem jak pierwszy sekretarz KC PZPR w latach 1971-1981 epatuje opinię publiczną, polityków i swych współpracowników zaskakującymi bonmotami.
Salon zapluł się z oburzenia. Kibole Legii zmuszali ludzi do zatrzymania się w Godzinę W! Odpalili race! Skandaliczne, faszystowskie śpiewy na stadionie Śląska Wrocław! I najgorsze ? kibole wygwizdali władzę! Nic dziwnego, że A...A...Adaś mało nie dostał zawału. Dla Salonu nie ma nic gorszego niż nasza pamięć.