Clancy to twórca superbestsellerów (Polowanie na ?Czerwony Październik?), ale prawdziwe zainteresowanie winien wzbudzić drugi autor: b. dowódca amerykańskich sił specjalnych, gen. Carl Stiner. Trzeba od razu wyjaśnić, że od 1986 r. USA mają cztery rodzaje sił zbrojnych: oprócz trzech tradycyjnych powołano wtedy właśnie Dowództwo Sił Specjalnych, które miało błyskawicznie reagować na zagrożenie ze strony komunistów lub terrorystów w każdej części świata.
Mało jest instytucji tak konserwatywnych jak wojsko, toteż początki nowej formacji były trudne. Siły specjalne mają się bowiem zajmować całością problemu, a nie tylko unieszkodliwieniem siły militarnej wroga. Ich zadanie obejmuje walkę z narkotykami, pomoc w produkcji żywności i lekarstw, a także ? jak w Panamie w 1989 r. ? ?budowanie społeczeństwa obywatelskiego?.
Tak rozumiana rola sił specjalnych to wynalazek Johna Kennedy?ego. Taką właśnie funkcję pełniły w Wietnamie i według niektórych historyków porażka wietnamska miała za główną przyczynę to, że Johnson zrezygnował z tej oryginalnej formy prowadzenia wojny. Naciskany przez generałów, którym nie mieściło się w głowie, że żołnierz może oprócz walki także leczyć, uczyć i pomagać w budowie domów ? oparł się na siłach lądowych. A ponieważ sam sobie związał jedną rękę, nie mógł wygrać w starciu z masową armią DRW, w której nie istniał limit strat. Rozdział o Wietnamie jest zresztą jednym z najciekawszych w tej książce, gdzie nawet znawca tematu dowie się nieznanych szerzej rzeczy, np. o tym, że żołnierze północnowietnamscy otrzymywali marihuanę od swoich oficerów, a przed atakiem ?szprycowano? ich.
Siły Specjalne są odpowiedzią na kryzysy nowego typu, na które dotychczasowe struktury polityczno-wojskowe nie znajdowały odpowiedzi. W wypadku Haiti w 1994 r., na przykład, wystarczyła sama groźba ich użycia, by uzurpator wojskowy zrezygnował z władzy a operacja militarna zamieniła się w międzynarodową akcję humanitarną. W ramach ogromnej operacji pomocy dla Kurdów, po wyzwoleniu Kuwejtu w 1991 r., udzielono pomocy ponad milionowi ludzi, rozdano 72 tys. ton zaopatrzenia, a wdzięczni Kurdowie do dziś nadają dzieciom takie dziwne imiona jak Jones czy Smith, będące nazwiskami lekarzy i żołnierzy, którzy żyli pośród nich. Natomiast nie udało się ? choć osiągnięto także niepodważalne sukcesy ? najbardziej ambitne zamierzenie, a mianowicie budowa praktycznie nowego państwa, jak to było w przypadku Somalii.
Dla czytelników polskich ta pasjonująca książka jest przede wszystkim wskazówką, co należy zrobić z nasza dziewiętnastowieczną armią poborowych. W starciu z nowoczesną formacją gen. Stinera, mogłaby ona się opierać może 10 godzin ? nie więcej. Dalsza blokada przez odziedziczoną po PRL generalicję konieczności przejścia na armię zawodową czyni nasz kraj po prostu bezbronny.
Tom Clancy, Carl Stiner, Wojownicy cienia, Wyd. Amber, Warszawa 2002