Jakie osoby czy wydarzenia powinny się, według Pana, znaleźć na polskich banknotach?
Nigdy się na ten temat nie zastanawiałem. Pomysł, aby na banknotach drukować wizerunki królów polskich, jest prosty i czytelny. Gdyby pojawiła się inflacja, mamy poważne rezerwy. Osobiście w miarę zaistniałej potrzeby nie miałbym nic przeciwko Batoremu czy Sobieskiemu.
Z jaką osobą, niekoniecznie sławną, chciałby Pan porozmawiać osobiście? O co by Pan zapytał?
Z Januszem Szpotańskim, jak mu się podoba w niebie i czy jest tam dostatecznie śmiesznie.
Jaka jest najważniejsza książka w Pana życiu?
"Lord Jim" J. Conrada
Jaką książkę wpisałby Pan na listę ksiąg zakazanych?
Uważam, że nawet najbardziej kontrowersyjna książka jest w jakiś sposób zapładniająca intelektualnie i pozwala na przemyślenie własnego, nawet najbardziej krytycznego, stosunku do podnoszonych w niej zagadnień. Gorzej jest z banałem, który tylko zajmuje czas, ale imię jego jest milion i nie da się spisać na żadnej liście.
Gdyby mógł Pan kupić liczne billboardy, co by na nich było?
Doprowadziłbym do ich likwidacji, ponieważ szpecą miasta i drogi, a czasami całkiem zasłaniają piękny krajobraz (12-metrowy billboard w miejscu, z którego jadąc zakopianką, po raz pierwszy oglądało się panoramę Tatr). Uważam, że agresywna reklama narusza prywatność i jest formą obowiązkowego "prania mózgu", zupełnie jak "kołchoźniki" w PRL czy więzieniu ("kołchoźnik" ? niewyłączalny głośnik radiowy, bez możliwości wyboru programu). Taka reklama stanowi wyzwanie dla liberalizmu, którego jedną z podstawowych zasad jest zasada racjonalnego wyboru.
Jakie zmiany w ustawodawstwie polskim mogłyby poprawić nasz ustrój?
Podstawą uzdrowienia ustawodawstwa jest ograniczenie "biegunki legislacyjnej", za którą nie nadąża Parlament, prawnicy, nie mówiąc już o obywatelach. W dniu dzisiejszym (wtorek, 6.01 2004 r.) otrzymałem, między innymi, materiały do ustawy o kontroli weterynaryjnej w handlu, druk sejmowy nr 2110, obejmujący 3865 stron. Ustawa będzie rozpatrywana w czwartek. Oczywiste jest, że w takiej sytuacji jest się bezradnym. Ustawodawstwo przestało być domeną władzy ustawodawczej, a zaczęło być produktem biurokracji rodzimej i europejskiej. Ile "afer Rywina", krajowych i zagranicznych, może się mieścić na tych prawie 4000 stron, nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić.
Jedynym rozsądnym rozwiązaniem byłoby napisanie ustawy o tworzeniu prawa, która reglamentowałaby potok twórczości legislacyjnej. Ustawa taka musiałaby jednak mieć rangę konstytucyjną, żeby nie podlegała łatwej nowelizacji. Prawo powinno być proste i zrozumiałe dla każdego. W państwie jest tyle prawa, ile są w stanie zaabsorbować jego obywatele, wszystko ponadto to szkodliwy produkt rozbudowujący biurokrację.
Jaki ustrój byłby najbardziej odpowiedni dla Polaków/Polski?
(?)