Coraz dziwaczniej robi się w III RP. A w każdym razie w jej politycznym półświatku. Głosowanie nad samorozwiązaniem sejmu skłoniło SLD do zapoczątkowania bardzo nowatorskiego obyczaju. Otóż partia ta, jak wiadomo, była zdecydowanie przeciw samorozwiązaniu. Nie przeszkodziło to jednak temu, by w tym pryncypialnym stanowisku uczynić jeden wyjątek ? dla marszałka Cimoszewicza. Dostał on mianowicie zgodę klubu SLD na to, by móc głosować inaczej niż reszta. Wiadomo, umęczony marszałek nie może już patrzeć na ten cały polityczny bałagan. Ostatnie wieści na jego temat sugerowałyby, że zrywa z polityką z przyczyn osobistych. Albo więc coś wokół niego zaczyna śmierdzieć, albo też to jedynie taka zagrywka, przed "wielkim powrotem" umęczonego zbawcy narodu. Nie takie cuda przeżywała już III RP.