Spór co do możliwych do zaakceptowania granic interwencji medycznych należy rozstrzygać przed podjęciem jakichkolwiek działań, a nie deliberować o efektach post factum. A w żadnym razie nie wolno podejmować ich bezkrytycznie, nie wziąwszy pod uwagę problematyki moralnej, którą ze sobą niosą. Zachodnia kultura zdaje się opierać dziś na założeniu, że nie ma prawdy absolutnej, a raczej, że istnieje wiele równoprawnych prawd. Że dla wartościowania nie ma stałych punktów odniesienia, że same wartości są relatywne, a każda argumentacja "za" czy "przeciw" może okazać się błędna. Że charyzma osób publicznych, potrafiących bronić skrystalizowanych poglądów, jest czymś nieistotnym i bezużytecznym, ponieważ ludzie, w pogoni za "postępem", nie szukają dziś autorytetów, lecz co najwyżej specjalistów.Ale wszystko to kłamstwo. Akceptując podobne tezy, nieopatrznie pozbawiamy się drogowskazów. Jaki to dramat, wiedzą jedynie ci, którzy zbłądzili - i zdali sobie z tego sprawę. Pozostali nieświadomie zmierzają ku…