Po słynnym majowym exposé premiera Tuska, które do historii przejdzie pod nazwą "grillowego", można było usłyszeć narzekania ze strony komentatorów życia politycznego, że premier znów nie powiedział nic konkretnego, a zamiast tego jedynie się uśmiechał, obiecywał i uspokajał. Nawet sympatyzujący z PO dziennikarze stwierdzili, że mógłby w końcu zrobić coś więcej. Otóż owe zarzuty wydają się niesprawiedliwe i płyną z nieznajomości naszego życia politycznego. Premier, wbrew wszelkim pozorom, nie mógłby, nawet gdyby chciał, gdyż istnieją wszelkie przesłanki ku temu, aby sądzić, że jego rola sprowadza się właśnie do uśmiechania się, uspokajania i składania obietnic bez pokrycia.