Przed kolejną rocznicą wprowadzenia stanu wojennego pisarz Stefan Chwin, zniecierpliwiony zapewne przedłużającymi się procesami przeciw generałom stanu wojennego, oskarżeniami prokuratorów i działalnością historyków IPN, postanowił udzielić paru wskazówek narodowi, jak należy traktować gen. Wojciecha J. w kraju przecież katolickim, kierującym się Dekalogiem, moralnością chrześcijańską i miłosierdziem. Więcej nawet, podsunął rady, jak sprawę polubownie załatwić, biorąc na siebie cześć odpowiedzialności za stan wojenny, zdjąć część winy z generała, wczuwając się w jego rolę, jako postaci tragicznej, uwikłanej w zależność od Moskwy, a zarazem ratującej nas, być może, od większej katastrofy i powszechnej klęski. Proponuje to w artykule „My, Ablowie czyści jak łza” i w odpowiedzi na polemikę Rafała Ziemkiewicza pt. „Towarzysz Rafał ma głos” („Rzeczpospolita”, 18 X 2008), gdzie powiada: wbrew temu, co pisze Ziemkiewicz, nie bronię Jaruzelskiego, proponuję po prostu, by każdy z nas choćby na minutę postawił się na…