Anna Rudzińska, zmuszona samotnie wychowywać dwoje dzieci, co łączyła ze studiami, nie pozostawiła po sobie twórczości własnej, którą moglibyśmy określić mianem "wielkiej", jednak jej pamiętniki mają nieocenioną wartość dokumentalną. Z charakteru ogromnie czynna, co predestynowało ją do roli bezcennej pomocy przy wszelkich opozycyjnych przedsięwzięciach. Trzeba było coś przepisać na maszynie na "wczoraj", kogoś przechować w mieszkaniu przez kilka dni, coś komuś przekazać, nakarmić głodnego - wiadomo, nie ma jak u Ani.
Zapłaciła za to tak, jak wielu opozycjonistów, procesem i skazaniem na rok więzienia za posiadanie książki w języku angielskim. Miałam "bardzo głupi proces" - podsumowała. Był to jednak rok 1961 i takie "głupie procesy" oraz "głupie aresztowania" nie należały do rzadkości. Cztery lata później Wojciech Ziembiński został aresztowany za posiadanie dwóch dolarów.
Faktycznie Anna Rudzińska naraziła się władzom swoimi kontaktami z Jerzym Giedroyciem, redaktorem naczelnym paryskiej "Kultury". Nawiązała je w latach 1959-60, gdy przebywała na uniwersytecie w Nancy we Francji, jako stypendystka rządu polskiego i francuskiego. Gdy wyjeżdżała, obarczono ją, jak zwykle, tysiącem poleceń i w ten sposób nawiązała znajomość z Giedroyciem, która zaowocowała później współpracą.
Anna Rudzińska: "O moją Polskę. Pamiętniki 1939-1991".
Wstęp i opracowanie Teresa Bochwic,
Wydawnictwo Akademickie Centrum Graficzno-Marketingowe LODART, Łódź-Warszawa 2003