Mimo wszystko, Linda Chavez może nastroić optymistycznie wszystkie panie, szczególnie te, które z trudem znoszą wstyd z powodu lewicowych przekonań innych kobiet. Linda Chavez przeszła bowiem drogę, którą sama nazywa przejściem Rubikonu: od lewicy do prawicy ? czyli od demokratów do republikanów. W swojej najnowszej książce "The Transformation Of An Ex-Libral" (2002) opisuje to właśnie przeobrażenie wraz z towarzyszącymi temu ciekawymi okolicznościami. Książka jest tak ciekawa, że nie sposób opisać tu wszystkiego. Ograniczmy się więc do tego, co może pokrzepić polskie środowiska prawicowe.
Rysując portret Lindy Chavez, trzeba sobie zdać sprawę z jej korzeni ? meksykańskie pochodzenie (po ojcu) i przynależność do mniejszości narodowej mogłyby wskazywać na to, że na zawsze zasili kręgi lewicowców. Do tego małżeństwo ze zdeklarowanym ateistą i socjalistą Chrisem Gersteinem, który wciągnął ją do lewicowych organizacji, mogło już na zawsze przypieczętować "lewy los". Na szczęście i pozytywne zmiany są możliwe, nawet w tak niesprzyjających okolicznościach.
Kolejne prace na rzecz demokratów coraz bardziej zbliżały Chavez do prawicy. Nie tylko z powodu jej krytyki akcji afirmatywnej, ale także z powodu kompletnego braku zrozumienia dla feminizmu. Chavez definiuje feministki jako te, które pogardzają mężczyznami i macierzyństwem.
Z drugiej strony, praca w Departament of Health, Education, and Welfare uświadomiła jej, że rząd "tworzy tyle samo problemów, ile rozwiązuje, być może nawet tworzy ich więcej". Biurokraci piszą, według niej, mnóstwo regulacji prawnych, nie mając pojęcia, jak odbiją się one na życiu zwykłych ludzi. "Większość osób, które spotkałam, całe życie pracowało dla rządu. Skąd mogli wiedzieć, jak wygląda życie zwykłych ludzi?" ? pisze Chavez. Za to praca w American Federation Of Teachers, a konkretnie jako redaktora "American Educator" (1977-83), i współpraca z W. Bennetem pomogła dostrzec potrzebę istnienia i obrony konserwatywnych wartości: uczciwości, odwagi, lojalności, współczucia i odpowiedzialności. Chavez opisuje w latach 70. trend "neutralnych wartości" na lekcjach etyki, np. intelektualne ćwiczenie z podejmowania decyzji, kogo wyrzucić za burtę z powodu niewystarczającej ilości jedzenia ("zabawa" dość rozpowszechniona u nas). Chavez pisze, jak uczyło to relatywizmu moralnego ? oceniania sytuacji nie w kategoriach "dobra i zła", ale zależnie od okoliczności.
(...)