Przed kilkoma laty rządowa telewizja nadawała audycję poświęconą pornografii. Do studia zaproszono ekspertów, m.in. panią prof. Marię Szyszkowską, która, jak wiadomo, jest z zawodu filozofem. Pani prof. Szyszkowska zauważyła m.in., że zdefiniowanie pornografii przekracza możliwości umysłu ludzkiego. Złośliwy przypadek zrządził wszelako, chyba nawet już następnego dnia po tym programie, że na warszawskim Bazarze Różyckiego sierżant policji schwytał sprzedawcę kaset wideo, na których były filmy pornograficzne. Wbrew przypuszczeniom pani prof. Szyszkowskiej okazało się, że rozpoznanie pornografii, które musi przecież być poprzedzone jej zdefiniowaniem, nie przekracza bynajmniej możliwości umysłowych sierżanta policji z komisariatu przy ul. Cyryla i Metodego w Warszawie. W takim razie opinię pani prof. Szyszkowskiej, która, być może, wyrobiła ją sobie na podstawie kontaktów z pracownikami naukowymi Instytutu Filozofii UW, trzeba uznać za nazbyt pesymistyczną.