Podczas szczytu państw klubu BRICS w brazylijskim mieście Fortaleza w lipcu 2014 r. podjęto decyzje o bardzo istotnym znaczeniu. Elity państw-członków klubu podpisały porozumienie, którego skutkiem jest powołanie Nowego Banku Rozwoju (New Development Bank), czyli wspólnego banku rozwoju. Powstanie instytucji finansowej przy ugrupowaniu międzynarodowym skupiającym czołowe rynki wschodzące spotkało się z żywym zainteresowaniem światowej opinii publicznej. Zdaniem niektórych analityków krok ten oznacza powstanie zupełnie nowej jakości w globalnych finansach. Krzysztof Kolany (analityk portalu Bankier.pl) uznaje stworzenie przez BRICS własnych instytucji finansowych za ostateczny koniec ładu ekonomicznego z Bretton Woods. Wielu z nich zastanawia się nad tym, czy Nowy Bank Rozwoju stanie się alternatywą dla BŚ i MFW.
Trzynastego czerwca opinią publiczną wstrząsnęło pewne wydarzenie. GDDKiA odstąpiła od kontraktu z chińską firmą budowlaną COVEC. Celem przedsiębiorstwa z Państwa Środka miało być wybudowanie dwóch odcinków autostrady A2. Powodem wypowiedzenia umowy było zaleganie z płatnościami przez chińskie konsorcjum polskim podwykonawcom. Kontrakt dla przedsiębiorstwa COVEC był perłą w grupie rosnących chińskich inwestycji ostatnich lat. Pojawia się pytanie, czy zerwanie tej umowy gwałtownie wpłynie na stosunki Polski z Chinami?
Otrzymaliśmy od KC KPZR prośbę o wyrażenie opinii o zawiadomieniu, w którym mówi się, że zamierzacie skierować wasze wojska do interwencji w Polsce... Dzisiaj po południu nasze Biuro Polityczne po przedyskutowaniu tej kwestii stwierdziło, że jesteśmy kategorycznie przeciwni takiemu waszemu postępowaniu. Proszę, abyście natychmiast drogą telefoniczną przekazali to Chruszczowowi, że jeśli Związek Radziecki użyje wojska, to my udzielimy poparcia Polakom przeciwko wam, oraz opublikujemy komunikat piętnujący waszą zbrojną interwencję w Polsce1. (Mao Zedong do ambasadora ZSRR w ChRL Pawła Judina, 19 X 1956 roku)
Studiując politologię, mam okazję zobaczyć wcześniej mi nieznane zjawisko. Otóż wśród moich lewicujących przyjaciół (mam takich, nie ograniczam się do znajomości z ludźmi tylko o poglądach takich jak moje) dostrzegam fascynację prezydentem Wenezueli Hugonem Chavezem.
"Ważny jest interes zjednoczonej Europy","Nie powinno się przedkładać interesów poszczególnych krajów, ponad interes wspólnoty europejskiej" - słowa podobne do tych bardzo często goszczą na ustach prominentnych niemieckich polityków. Serce się powinno radować widząc, jak to Niemcy martwią się o los naszego kontynentu. Pragną, aby wszystkim żyło się dobrze oraz panował pokój. Tylko ja jakoś się nie cieszę.
Wybory stały się już historią. Magiczna data 21 października za nami. Spoty reklamowe partii politycznych już nas nie męczą. Z ulic naszych miast powoli znikają bilboardy reklamujące kandydatów. Zmienił się rząd. Wielu ludzi pewnie zadaje sobie pytanie - co nas teraz czeka?
Stało się. Rząd podjął decyzję o wycofaniu oddziałów WP z Iraku, prezydent zaś zgodził się z tą decyzją. 21 października ostatnia zmiana naszego kontyngentu wróci do kraju.
Dobiega końca pierwsze dziesięciolecie V wieku naszej ery. Cesarstwo zachodniorzymskie jest już cieniem dawnej potęgi. Czasy wielkich cezarów, takich jak Trajan i Hadrian minęły bezpowrotnie. Diadem cesarski nosi Flawiusz Honoriusz, człowiek słaby i gnuśny.
Pewnie wielu z Szanownych Czytelników to czytało - "Zarzut: zbrodnia wojenna", "Czy była to pacyfikacja?", "Prokurator: zbrodnia na cywilach". Takich tytułów pełno pojawiło się w polskiej prasie od incydentu w afgańskiej wiosce Nangar Khel, szybko okrzykniętego mianem masakry.
Od 10 marca jesteśmy świadkami zamieszek na terenie Tybetu. Władze chińskie przystąpiły do tłumienia zamieszek. Liczbę ofiar trudno ustalić. Naturalnie, według władz chińskich jest ona niższa, według zaś przedstawicieli tybetańskiego rządu na uchodźstwie - wyższa. Kwestia okupowanego przez Chiny Tybetu wywołuje bardzo wiele emocji. Także w Polsce. Z jednej strony nie można się temu dziwić. Chińczycy dopuścili się tam (i dopuszczają) wielu okrucieństw, usiłują wynarodowić ludność tybetańską. Krytyka takich działań władz chińskich jest naturalnym ludzkim odruchem. Z drugiej strony odgłosy płaczliwej krytyki słychać ze strony polityków, również rodzimych. Od polityków zaś należy wymagać bardziej politycznego, realistycznego podejścia.
Wychodząca od 2001 roku |