Nie znałam mojego dziadka. Wiem, że przed wojną kończył szkołę podoficerską w Wilnie, poszedł na wojnę, a wraz z przegraną kampanią wrześniową, słuch po nim zaginął. Gdy w 1981 roku zaczęliśmy go poszukiwać wśród poległych w Katyniu oficerów, nie od razu rozumiałam, że oto w Katyniu, Miednoje, Piatichatkach oddaliśmy nie tylko swoich bliskich, ale straciliśmy tam też to, co w naszym narodzie najszlachetniejsze. Ta świadomość docierała do mnie dopiero, gdy upublicznione zostały kolejne świadectwa, które odsłaniały bolesną tajemnicę o jakości rąbka Polski zamordowanej strzałem w potylicę.
Historia Janiny Lewandowskiej należy do tych najbardziej wymownych. Nie tylko dlatego, że była ona jedyną kobietą zamordowaną w Katyniu, ale również dlatego, że reprezentowała standardy współcześnie wyjątkowe i rzeczywistość, której po prostu już nie ma i, być może, nie będzie.
Janina Lewandowska urodziła się 23 kwietnia 1908 r. w Charkowie, była drugim z czwórki dzieci gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego i Agnieszki z Korsońskich. Gdy dziewczynka miała 12 lat, jej matka umarła i dzieci pozostały pod opieką ojca ? charyzmatycznego, niezwykle wykształconego i utalentowanego przywódcy ? dowódcy Powstania Wielkopolskiego, którego osobowość wywarła znaczący wpływ na ich rozwój. Moje dzieci winny pamiętać, że są Polakami, że pochodzą ze starej rodziny szlacheckiej o pięciowiekowej nieskazitelnej przeszłości i że ojciec ich dołożył wszelkich swych możliwości dla wskrzeszenia Polski w jej byłej chwale i potędze. Ma zatem prawo żądać od swego potomstwa, by nazwiska naszego niczym nie splamiło ? brzmiały słowa testamentu, spisanego tuż przed śmiercią generała w 1937 roku.
Generał sam przez 37 lat marzył o wolnej Polsce. W 1918 roku sprowadził do Polski z Białorusi utworzony przez siebie I Polski Korpus ? ok. 23 tys. wojskowych z rodzinami. Jako patriota i człowiek uczciwy, przywiózł też do Ojczyzny pokaźny majątek wojskowy, składając go w ręce marszałka polskiego Sejmu z przeznaczeniem na rozwój odradzającego się kraju. Ustanowiony dowódcą Powstania Wielkopolskiego przeniósł się do Poznania.
Janina wyrastała w atmosferze patriotycznych defilad i uroczystości wojskowych, aż do czasu, gdy ojciec, skonfliktowany z marszałkiem Józefem Piłsudskim, wycofał się ze służby wojskowej na skromną emeryturę, do końca poświęcając się swoim dzieciom i zarządzając własnym majątkiem w podpoznańskim Lusowie.
(...)