Nie ukrywam, że jestem przeciwnikiem tych rozwiązań (a zarazem oświadczam, że choć jestem kawalerem, to do trzydziestki mi jeszcze daleko). Problem w tym, jaką drogę argumentacji w tej dyspucie przyjąć. Istnieją bowiem dwie możliwości ? aksjologiczna i utylitarna.
Aksjologiczna odpada w przedbiegach, aby bowiem taką dyskusję przeprowadzić, partnerzy muszą przynajmniej w ogólnym zarysie podzielać wspólne wartości. A w tym przypadku różnię się od pomysłodawcy zasadniczo. Wedle filozofii Mariana Piłki, wolność jednostki ma absolutnie mniejsze znaczenie niż ?interes społeczny? czy ?dobro narodu?. W związku z tym widzimisię tego czy innego pana, by zostać do końca życia kawalerem, można spokojnie uznać za szkodliwe społecznie i nie ma powodu, by nie zmuszać go do ożenku.
Pozostaje więc droga utylitarna, z pozoru znacznie trudniejsza. Jednak, jeśli się dłużej zastanowić, okaże się, że i tu można zadać śmiertelny cios nierozsądnemu pomysłowi.
Przede wszystkim należy zacząć od ustalenia podstawowej kwestii: człowiek jest istotą działającą i kierującą się w swoim działaniu subiektywnie rozumianym interesem własnym. To, że ten czy inny polityk powie Kowalskiemu czy Nowakowi, że ma robić tak, a nie inaczej, bo tego wymaga ?dobro państwa? czy ?interes narodu?, być może, w niektórych przypadkach odniesie pożądany skutek, w większości jednak go nie odniesie, a nawet może spowodować wynik odwrotny od zamierzonego (indywidualną cechą wielu ludzi jest przecież przekora). Inaczej nie trzeba by tworzyć ulg i stosować kar do osiągnięcia wymaganego rezultatu ? wystarczyłoby jedynie poprosić obywateli, by zaczęli płodzić dzieci, a za dziewięć miesięcy przeżywalibyśmy prawdziwe oblężenie sal porodowych.
Człowieka można więc do swojej woli nagiąć, ale nie całkowicie jej podporządkować. W związku z tym stosuje się różnorakie chwyty, mające jego cele uczynić wspólnymi z naszymi. Problem w tym, że niektóre chwyty okazują się kompletnie nieskuteczne.
Zastanówmy się nad skutkami wprowadzenia darmowych biletów do kin i teatrów. Trudno ocenić, ile par skusiłoby się na poczęcie dziecka w celu otrzymania możliwości darmowego obcowania z arcydziełami polskiej i zagranicznej kinematografii. Przykładowo, mojej dziewczyny nie przekonały gorące zapewnienia, że filmy znacznie lepiej ogląda się na wielkim ekranie, zamiast w telewizji lub na komputerze i w związku z tym moglibyśmy skorzystać z propozycji posła Piłki. Obawiam się, że nie przekonałyby 99% żeńskiej populacji.
(?)
Stefan Sękowski