Trudno sobie wyobrazić lepsze miejsce na lokalizację muzeum II wojny światowej niż półwysep Westerplatte, gdzie zachowały się jeszcze oryginalne obiekty i urządzenia Wojskowej Składnicy Tranzytowej. Niestety, ani PO rządząca Gdańskiem, ani jego prezydent P. Adamowicz nie mieli tyle wyobraźni co woli upamiętnienia tego historycznego miejsca. Dopiero minister kultury K.M. Ujazdowski powołał Muzeum Westerplatte, którego istnienie uświęcił też podpisem premier D. Tusk. Rychło jednak okazało się, że nie ma powodu realizować pomysł PiS-u, który w dodatku ukazywałby bohaterstwo i patriotyzm polskiego żołnierza. Lepiej wznieść Muzeum II Wojny Światowej, które przedstawi ją jako zjawisko globalne, a dyrektor placówki P. Machcewicz będzie konsultowany przez historyków niemieckich i rosyjskich. Koszt przedsięwzięcia ? w sam raz na kryzys ? 230 mln zł, multimedialna zaś (oczywiście) ekspozycja ? 13 mln euro. Tymczasem placówka już efektownie zaznaczyła swą działalność, sytuując na polu bitwy z 1939 roku betonowe konstrukcje ze zdjęciami (męskich negliży nie wyłączając) kąpieliska Westerplatte w XIX wieku.
Jedenaście lat walczyłem z komuną ? to dwie wojny światowe ? chwalił się Z. Janas w rozgłośni zdominowanej przez komuchów i agentów. L. Wałęsa też ceni swe dokonania, choć nie pamięta, gdzie przeskoczył płot i jak wzmacniał lewą nogę. Do zacnego grona PO-bohaterów o zaburzonej pamięci dołączyła H. Krzywonos, która zaiste dokonała cudu. Rozpoczęła strajk komunikacji miejskiej (który trwał już od rana) i pojechała tramwajem do stoczni (podczas gdy on tamtędy nie jeździł). Cóż to jednak znaczy, gdy PO opanowała Europejskie Centrum Solidarności. Może produkować swoją wizję historii i swoich bohaterów.
(...)