Gazety w Polsce głoszą, że rozruchy na Węgrzech spowodowało przyłapanie węgierskiego premiera na kłamstwie, podczas gdy, w rzeczy samej, Ferenc Gyurcsany akurat mówił prawdę, tyle tylko, że była to prawda o tym, jak systematycznie okłamuje się Węgrów. Jest rzeczą niezmiernie optymistyczną i pocieszającą, że ta nowa rebelia węgierska jest rebelią przeciwko kłamstwu, że nie brak chleba czy kiełbasy, ale nieobecność PRAWDY w życiu publicznym naszych węgierskich bratanków, sprowokowała ich do tak gwałtownych wystąpień. Polska służba dziennikarska, która już niemal całkowicie przyzwyczaiła się do tego, że kłamstwo stało się normą w życiu publicznym Polaków, natychmiast wyruszyła na pomoc politykom węgierskim, ogłaszając, jak zawsze, że rozruchy na Węgrzech mają charakter chuligański, że dokonywane są rozboje i grabieże. Ciekawostką jest tylko, że furia węgierskich demonstrantów skierowała się przeciwko telewizji. To tam przede wszystkim poszli i tam dokonywali zniszczeń, rozbijając urządzenia i sprzęt tak…