Od wielu lat trwa w Polsce reformowanie służby zdrowia. Po wieloletnich eksperymentach z Kasami Chorych, obecnie z Narodowym Funduszem Zdrowia, tracą już sens takie pojęcia, jak restrukturyzacja czy racjonalizacja wydatków. Cała armia urzędników i polityków od lat kręci się w zaklętym kręgu swojej nieudolności. Mimo likwidacji wielu szpitali, zadłużenie służby zdrowia duże - 4 mld zł. Jaki sens ma reforma, jeśli jej jedynymi beneficjentami okazują się biurokraci w urzędach i szpitalach, komornicy i, tak liczni w służbie zdrowia, działacze związkowi? Niezadowoleni są lekarze i pielęgniarki, pogarsza się jakość obsługi, pacjenci straszeni są akcjami protestacyjnymi pracowników służby zdrowia. O chorych dzieciach, szczególnie boleśnie odczuwających skutki "reform", nikt nie pamięta, chyba, że dorośli mają w tym interes.