Najbardziej rodzinne i radosne święta spędzałem sam. Bez najbliższych, bez choinki, bez śniegu ? przeciwnie, dookoła palmy i tropikalny żar. Turkusowe fale morza, piach bielusieńki jak mąka i tak samo miękki. Roześmiane twarze turystów z całego świata. Opalone, wesołe, ale obce. A tu zbliża się pora Wieczerzy Wigilijnej. Podzieliłem się opłatkiem sam ze sobą i poszedłem na spacer. Nie miałem żadnych konkretnych planów, ot, włóczyłem się bez celu. I doszedłem do odległej dzielnicy miasta, obcej i trochę groźnej ? tu mieszkała biedota. Metysi oraz Indianie, wszyscy wiecznie poszukujący jakiegoś dorywczego zajęcia. Ich domy to budki z desek wyrzuconych przez morze albo przez budowniczych luksusowych hoteli. Dachy ? blaszane wprawdzie, ale też z odzysku ? zrobione z porozwijanych beczek na ropę. Cała dzielnica skonstruowana z odpadków, a mimo to piękna w oczekiwaniu na narodziny Boga. Wszędzie w tej biedzie widać było staranność świątecznych porządków. Dziko rosnące palmy ustrojono lampionami zrobionymi z kolorowych butelek. Ludzie paradowali w okropnie dziurawych ubraniach, ale czyści i uśmiechnięci promiennie. Jakby ich bieda miała się skończyć tej nocy. Wyszorowany brud. Bałagan ułożony w równiutkie kupki. Bogato zastawione żebracze stoły. Zafascynowany zaglądałem w okna i przez drzwi otwarte na oścież dla przewiewu. Podpatrywałem... Nagle usłyszałem dzwony. Dzięki nim wkrótce odnalazłem betonowy kościół. Był brzydki, jak wszystko dookoła, bo też jakby poskładany z odpadów. Wierni schodzili się powoli ze wszystkich stron. Całymi rodzinami. Niektórzy bardzo biedni ? nawet na Pasterkę nie znaleźli butów...Wszyscy się znali i pozdrawiali hałaśliwie, jak to Latynosi. Ktoś zaintonował pieśń i wtedy cały kościół huknął pełnym głosem. Śpiewali wszyscy, bez najmniejszego wyjątku. Ale jak śpiewali! ? jeszcze lepiej od naszych górali. Chmury na niebie się pruły od tego śpiewu. Roześmiani od ucha do ucha, nabierali powietrza pełną piersią a potem:
NAJŚWIĘTSZA ROOODZINA!!!
W STAJENCE, W CHLEEEWIKU!!!
JAK MY TU W MEEEKSYKU!
W BIEDZIE, W ZAPOMNIENIU
W LUDZI POGARDZENIU
NOWO ZRODZONEMU
ŚPIEWAMY GLOOORYJA!!!
NADZIEJA! NAAADZIEJA!!!
ZSTĄPIŁA Z NIEBIOS
A BÓG ZESŁAŁ NAM SYNA
ZBAWCĘ, ZBAWICIELA
GLORYJA! GLOOORYJA!!!
UCIEKA ZŁO, BIEDA.
ANIOŁÓW PARADA
NA ZŁOTYCH TRĄBACH GRA
CHLEB POWSZEDNI WYPCHAŁ BRZUCHY
SERCA PEŁNE ZNÓW OTUCHY
URODZINY JEZUSA
GLORYJA! GLORYJA!
www.ccc.art.pl