Tak w roku 1973 pisał na łamach ?Wiadomości? największy polski, a może i światowy, antykomunista, Józef Mackiewicz. Poglądy na sprawy bolszewickie autora ?Drogi donikąd? są niby znane ludziom nazywającym się w PRL-u nr 2 ?prawicą?. Niby znane, jednakże jak przychodzi co do czego, to odnoszę wrażenie, że spuścizna intelektualna Mackiewicza odstawiana jest do kąta i zakrywana grubym kocem albo wkładana do skrzyni niczym pamiątki po przodkach i zakopywana głęboko w ogródku jak broń po przegranej kampanii wrześniowej 1939 r. Tymczasem oręż intelektualny niedocenianego pisarza w walce z komuną, która w całym tzw. byłym bloku wschodnim po roku 1989 ma się dobrze, jest dużego kalibru i nieskorzystanie z niego w tej wojnie jest gorsze niż zbrodnia ? jest błędem. Błędem, za który wciąż będziemy płacić wysoką cenę. Tą ceną jest nasze zniewolenie.
Wielkimi krokami zbliżają się kolejne wybory parlamentarne. Dziennikarze, blogerzy, analitycy zawodowi i amatorzy zastanawiają się, który zestaw literek wygra i jakie literki alfabetu stworzą w przyszłości koalicję. No i oczywiście, co z tego wyniknie dla ludności zamieszkującej tereny między Odrą a Bugiem. Mnie zastanawia co innego. Czy wewnątrz jedynej partii, mającej realną możliwość odegrania jeszcze ważnej roli na tzw. polskiej scenie politycznej, jest zdeterminowana do zdobycia realnej władzy nad Polską, grupa gotowych na wszystko ?szaleńców? Sprawy Polskiej? Czy grupa smoleńska w PiS-ie, bo to ją mam na myśli, jest rzeczywiście czymś w rodzaju Pierwszej Kadrowej, która rzuca ?swój życia los na stos? i przygotowuje się do wymarszu z Oleandrów, czy to tylko kolejna gra generałów z formacji ?nieznanych sprawców?, która z kremlowskiego nadania i wespół z towarzyszami ?radzieckimi? sprawuje rolę suwerena nad polską masą upadłościową.
(...)