Ostatnio, podczas spotkania z uczniami jednego z wrocławskich liceów, poprosiłem, aby opisali mi, w jaki sposób wybierają przewodniczącego samorządu uczniowskiego klasy? Prosto: zgłaszają kandydatów, a potem rozdaje się kartki, wszyscy głosują, ten, kto zdobędzie najwięcej głosów ? wygrywa. A kto zgłasza kandydatów? Może wychowawca klasy wypisuje na tablicy nazwiska, powiedzmy, Kasi, Frania i Zdzicha, a oni na nich głosują? Nie, sami zgłaszają swoich kandydatów. A co by było ? pozwoliłem sobie prowokacyjnie zapytać ? gdyby to wychowawca czy wychowawczyni klasy oświadczyła: dzisiaj są demokratyczne wybory, wybierzecie gospodarza klasy, a ja wam podam kandydatury: Kasi, bo się świetnie uczy i jest kulturalna; Frania, bo jest odpowiedzialny, dzielny i prawdomówny; i Józi, którą wszyscy lubią, jest miła i inteligentna? Na to moje pytanie, wszyscy licealiści zareagowali gwałtownie, że to nie byłyby demokratyczne wybory, nie może tak być, żeby pani czy pan przynosili…