Po kilkunastu latach przemian po 1989 roku dorobiliśmy się państwa w istocie dość karykaturalnego. Nie dość, że po wyborach 4 czerwca 89 roku dokonała się, wbrew woli obywateli, w ukryciu przed społeczeństwem, fuzja "elit" dawnej władzy PRL i części byłej opozycji, aspirującej do nowej władzy, fuzja przygotowana wcześniej przy okrągłym stole; nie dość, że nie odbyła się rewolucja, nawet najłagodniejsza i w cudzysłowie, a propagandowa ewolucja musiała być, siłą rzeczy, ewolucją PRL-u; nie dość, że zmiany były kosmetyczne, a przecież po komunizmie należało dokonać zmian gruntownych w całej strukturze państwa, przywracając mu pozytywną wartość i treść po obcym systemie sowieckim; to na domiar złego państwo to nie jest żadną emanacją woli i organizacji obywateli, lecz staje się obcym ciałem, pozorującym działanie własnego państwa i coraz częściej zwraca się w istocie przeciw obywatelom, którzy mają o nim stanowić- nie dla samego…