O Rosji nie da się ani pisać, ani mówić rzetelnie, jeśli ta nie tkwi w nas gdzieś głębiej, jeśli jej w sobie nie nosimy, jeśli jej sobą nie odczuwamy. Kto raz usłyszy tę ledwie słyszalną nutę, kto się do niej nastroi duszą, umysłem i ciałem, ten już na zawsze będzie kochankiem ojczyzny poetów i zbrodniarzy, filozofów i głupców regulujących bieg purpurowych rzek historii. Stanie się ofiarą wiecznego przekleństwa i doświadczy nieśmiertelnej świętości. Bo Rosja jest dziedziną dwojakich myśli i rozszczepionych uczuć. Można ją śmiało nazwać zakładniczką dwutorowego biegu wydarzeń, gdzie wszelki akt stworzenia zrazu funkcjonuje jako zaprzeczenie własnej istoty. Ten kraj, choć istnieje na mapie, choć ograniczają go jakieś ramy geograficzne, choć ma swoje granice, swój obszar, to tak po prawdzie w pierwszym rzędzie istnieje jako zjawisko mentalne, nawet nie rozumowe, raczej podświadome, i właśnie z tej perspektywy należy go…