Przemieszczając się pradoliną Wisły, Warty czy Bugu napotykamy na wielce urokliwy krajobraz stanowiący przez stulecia świadectwo udanej koegzystencji człowieka i przyrody. Niezwykle trudny do okiełznania teren, długo broniący się przed zmianą swego oblicza i rolniczym wykorzystaniem, jeszcze dziś zachwyca swą surowością i autentycznością. Pasy wierzb i topoli rosnących na polnych miedzach oraz wzdłuż przeciwpowodziowych wałów, liczne rowy melioracyjne i zbiorniki wodne, a przede wszystkim bliskość rzeki narzucają nam szacunek dla siły przyrody, lecz jednocześnie dają do-wód ogromnej pracy włożonej w zagospodarowanie zalewowego terenu. Z daleka, z szosy widoczne sztucznie usypane wzgórki, na których ulokowane są całe zagrody, jeszcze bardziej podkreślają uzależnienie człowieka od wodnego żywiołu.
W numerze 7-8/2002 "Opcji na Prawo" (lipiec-sierpień 2002 r.) został opublikowany mój artykuł Kolonizacja "olęderska" w Polsce ? niedoceniony fenomen. Fenomen zaczął być doceniany (być może, przyczynił się do tego w jakimś stopniu i wspomniany tekst). Powstało Stowarzyszenie Ochrony Dziedzictwa Kulturowego Kolonizacji Holenderskiej (nazwa robocza), powstaje fundacja. Jest to bowiem także dziedzictwo Rzeczypospolitej, które powinniśmy znać. Nie tylko dlatego, że wpisuje się ono w historię Polski. Także dlatego, że znajomość tej przeszłości może być pomocna dla przyszłości, np. przy projektowaniu wiejskich sieci osiedleńczych, ich lokalizacji, szacunku dla krajobrazu.
Wychodząca od 2001 roku |