Najbardziej chyba kompetentny obraz sytuacji daje Łukasz Gołębiewski, który co roku publikuje gruby tom o tytule Rynek książki w Polsce (i tu odpowiednia data). Obecnie ukazała się piąta już edycja, dotycząca 2002 roku. Przyjrzyjmy się ocenie dotychczasowej i prognozom na przyszłość, posiłkując się też spostrzeżeniami innych badaczy rynku książki.
Rok ubiegły został określony mianem "roku bestsellerów". Dobrze sprzedające się kolejne tomy "Harry Pottera", pojedyncze tytuły Katarzyny Grocholi, Jerzego Pilcha, nieustannie będącej na topie Joanny Chmielewskiej, Małgorzaty Musierowicz czy Andrzeja Sapkowskiego, uratowały przed bankructwem wiele księgarń i wydawnictw, łagodząc objawy kryzysu na rynku książki. Warto jednak przy tym dodać, że te bestsellery zaistniały samoistnie w przypadku Chmielewskiej czy Musierowicz, natomiast w przypadku wielu innych autorów stały się "bestsellerami" jedynie dzięki zmasowanemu lansowaniu ich i wmawianiu publiczności, że to książki, które wypada czytać. Jeśli ktoś umie składać literki w wyrazy, nie chce być na uboczu tego, o czym mówi się na salonach. Snobizm w sztuce bywa pożyteczny, nie zastąpi jednak prawdziwej wartości książek, taki zaś balon reklamowy szybko pęka i niedyskretnie obnaża przywiędłe wdzięki rzekomego bestselleru.
Owszem, do 2001 r. rosła szybko nominalna wartość sprzedaży książek, lecz był to okres kształtowania się rynku książki, inwestycji czynionych przez wydawców, kształtowania się nowego systemu dystrybucji. A ponadto ? co równie ważne ? reform edukacyjnych. Dzięki temu na tę nominalną wartość sprzedaży książek w wielkiej mierze składała się sprzedaż podręczników szkolnych, akademickich, encyklopedii, słowników i poradników. W tej chwili więc ponad połowa czołowych firm edytorskich to wydawcy podręczników oraz książek fachowych i encyklopedycznych. Jednak w tej kategorii zapotrzebowanie zostało z grubsza nasycone i pozycje fachowe przestaną być wkrótce tak bardzo dochodowym interesem. Czy to jednak znaczy, że literatura piękna wróci na czołową pozycję wśród kupujących? Wątpliwe.
W ubiegłym roku ceny książek wzrosły średnio o 1,4 proc. Lecz średnia statystyczna zawsze niesie groźbę fałszowania przyziemnej rzeczywistości. Tak mały wzrost był przyczyną tego, że nieco niższe były ceny podręczników i książek fachowych. Ale ceny książek ilustrowanych wzrosły o 18 proc, beletrystyki zaś o 12 proc. Przyczyną tego było zmniejszanie ich nakładów, przeto pojedynczy egzemplarz książki musiał być droższy. Lecz wydawcy nie ryzykowali wyższych nakładów w słusznej obawie, że zostaną ze zwałami niesprzedanych woluminów lub sprzedawanych po znacznie obniżonych cenach na wyprzedażach, co przyniesie im też straty. W rezultacie zanotowano spadek produkcji książek liczonych w egzemplarzach o 3,3 proc. w stosunku do roku poprzedniego. Po raz pierwszy od początku lat 90. odnotowano zmniejszenie łącznego nakładu wszystkich wydawanych w Polsce książek.
A spadek nakładu to ? powtórzmy ? wzrost ceny książek. Król okazał się nagi.
(...)