W parę dni po wyborze prezydenta Kwaśniewskiego, w badaniach opinii publicznej 78% respondentów stwierdziło, że kłamca nie powinien zajmować wysokich urzędów państwowych. Ten paradoks jest przyzwoleniem na funkcjonowanie kłamstwa w życiu publicznym.
Skarbnik CDU popełnił samobójstwo, gdy wyszły na jaw nielegalne konta. Dla polskich polityków postkomunistycznych to wzór niedościgły, zważywszy choćby moskiewską pożyczkę towarzysza Millera. Sejm nie zdobył się na uchwalenie ustawy dekomunizacyjnej, co byłoby testem przyzwoitości polityków. Zwolennicy grubej kreski nie chcą ani osądzenia zbrodni komunistycznych, ani ujawnienia ponurej tajemnicy tajnych służb. Chcą wmówić Polakom, że amoralny, postkomunistyczny skansen to osiągniecie tolerancji.
Politycy nie doczekali się przychylnego obrazu w literaturze. Przed wojną był Juliusz Kaden-Bandrowski, po wojnie już tylko paszkwil Anastazji P. Wydaje się, że zarówno politycy, jak i literaci nie sprostali wymogom profesji. Kiedyś istniało coś takiego, jak etos inteligencji, co znalazło wyraz w pisarstwie Stefana Żeromskiego, a co realizowało się w służbie społeczeństwu, w pracy dla innych i dla wspólnego dobra. W okresie tzw. transformacji, inteligenci stali się biznesmenami lub technokratami. Ideologia wolnego rynku usprawiedliwia wszystko ? egoizm, nieludzkie traktowanie innych. Stabilne niegdyś zasady i normy moralne ulegają systematycznej erozji i relatywizacji. Zapomniano, że moralny znaczy także bezinteresowny, szlachetny. Polityka jako sztuka rządzenia państwem stała się hochsztaplerką dorobkiewiczów.
Znany filozof katolicki, ojciec Mieczysław Albert Krąpiec mówi, że polityka jest moralnością społeczną, kierowaną zasadami etyki społecznej. Polityka to rozumne realizowanie dobra człowieka ? służy jego rozwojowi moralnemu i intelektualnemu, tworzeniu. Czy takie rozumienie polityki może stać się udziałem polskich polityków?
J.P.