Szczerze powiedziawszy, ja Mu się nie dziwię. Nic a nic. Zwłaszcza gdy trzeba jednocześnie objąć cały świat, coraz szybciej zsuwający się w otchłań moralnej deprawacji czy wręcz totalnej anomii. Widać w tych okolicznościach nawet Najwyższemu trudno zachować równowagę.
Zacznijmy jednak od początku, czyli od wczoraj. Albowiem właśnie wczoraj przyśnił mi się Naród. W sumie nie tyle Naród, co rzucone przezeń pod adresem Donalda Tuska pytanie. Mianowicie, czy państwo polskie jest do Euro 2012 należycie przygotowane.
?Yes, yes, yes!? ? zameldował w odpowiedzi Narodowi premier Tusk, zginając ramię w łokciu. Nie pamiętam, na ile ów gest przypominał wskazanie: ?tu babcia koszyk nosi?, bo w tym samym momencie w Dolinie Królów pod Luksorem z trzaskiem pękła gruba szklana tafla, osłaniająca mumię faraona Tutenchamona, sama mumia zaś obśliniła się niczym kot Jinks na widok Pixie i Dixie. Ze śmiechu. Dyrektor tamtejszego muzeum natychmiast oświadczył, że był to pierwszy tego rodzaju przypadek w historii Egiptu.
Pastylka musująca
Ale zostawmy żarty. Jak wszyscy pamiętamy, ceremonia otwarcia igrzysk olimpijskich w Pekinie w roku 2008 miała wprawić świat w ekstazę ? i w ekstazę świat wprawiła. Bez żadnego ryzyka popełnienia błędu można orzec, że Euro 2012 organizowane nad Wisłą i Dnieprem również wywoła spore wrażenie. Już same przygotowania do Euro takie wrażenie wywołują. W tej części Europy nie oglądaliśmy jeszcze podobnej szopki. Jak bowiem rzecz bardzo poważnie ujmują ludzie przyzwoici i rozumni: impreza imprezą, ale co to za impreza, gdy szczątki polskiego państwa leżą w podsmoleńskim lesie? A przecież to fakt niezbity. Podobnie jak ten, iż to, co po Smoleńsku z naszego państwa zostało, przypomina musującą pastylkę wrzuconą do szklanki z ciepłą wodą (Gabriel Maciejewski).
(?)