Nie ma jednak pewności, że z równą ulgą odetchnąć mogą sami Grecy, bo cóż pocieszającego przyniosły te wybory? Do parlamentu weszło tych samych siedem partii, które zdobyły mandaty miesiąc wcześniej, aczkolwiek z nieco zmienionym dorobkiem mandatowym. I tak pierwsza w tym rankingu Nowa Demokracja (ND) zamiast 108 posłów ma ich teraz 129 w 300-osobowym parlamencie. Jak widzimy, brakuje jej jeszcze co najmniej 22, aby samodzielnie sprawować rządy. Tych 129 mandatów bierze się i tak z greckiej odmiany włoskiego porcato (świństwa wyborczego), która przyznaje partii zdobywającej najwięcej mandatów jeszcze bonus w postaci dodatkowych 50 miejsc w parlamencie. Gdyby Grecy, tak jak tego wymaga socjalistyczna ideologia partyjnych ordynacji, rozdzielali mandaty według którejkolwiek z licznych odmian ?podziału proporcjonalnego?, to przypadłoby im zaledwie 79 miejsc! Ale dzięki ?poprawieniu proporcjonalności przez bonusy?, mają teraz 129, a i tak tego za mało, żeby wziąć odpowiedzialność za sprawowanie rządów.
Podobnie jak miesiąc temu na drugim miejscu uplasowała się SYRIZA (Unionist Social Front), której teraz przypada 71 mandatów, o 19 więcej niż w maju. Na procenty zdobytych głosów poparcia, to prawie tyle samo co ND, ale dzięki sztuczkom magicznym musi się zadowolić znacznie mniejszym stanem posiadania. Obie te partie, tak jak w maju, mogą utworzyć koalicję rządzącą. W maju jednak SYRIZA odmówiła wejścia do koalicji rządzącej i stało się to przyczyną nagłego kryzysu. Teraz jednak coś się tam stało i jest gotowa do współrządzenia. Wydaje się, że SYRIZA, zdobywając w poprzednich wyborach niecałe 2% głosów mniej od ND, liczyła, że gdy wybory się powtórzy, to dwa procent się przesunie i to ona dostanie ?mandaty bonusowe?. No, ale tak się nie stało i nolens-volens godzi się teraz na koalicję z Nową Demokracją. Kiepsko to rokuje dla Greków, bo czego dobrego mogą się spodziewać z niechcianej koalicji partii, które jeszcze miesiąc temu o wspólnym rządzeniu słyszeć nie chciały?
Piszę ?tam?, ale trudno mieć wątpliwości, że to coś, co się stało, to nieprawdopodobny nacisk na polityków greckich ze strony ich europejskich przyjaciół, rozliczne rozmowy ?negocjacyjne? w Berlinie, Paryżu i Brukseli, dokąd pracowicie jeździli w ostatnich tygodniach przywódcy partii ubiegających się o mandaty parlamentarne. Nas jednak tutaj nie interesują niezgłębione arkana międzynarodowej polityki ? zostawiam to potężnym oddziałom specjalistów, którzy nam wszystko wytłumaczą w lot ? nas interesuje system wyborczy do władzy ustawodawczej, bo to ona ustala reguły podporządkowania i niezależności kraju od zewnętrznych potęg.
(?)