Politolodzy i ekonomiści mają proste wytłumaczenie tego procesu: partie, które chcą zdobyć większość, muszą przekonać nie tylko wyborców lewicowych lub prawicowych, ale również tych w centrum, gdyż to oni są języczkiem u wagi zapewniającym większość. Ponad 50 lat temu amerykański ekonomista Anthony Downs w książce An Economic Theory of Democracy opisał reguł tej gry, której rezultatem jest konwergencja ideologiczna partii lewicowych i prawicowych. Oczywiście, rzeczywistość jest bardziej skomplikowana niż ten model. To, jak dalece wyborcy i partie czysto racjonalnie maksymalizują swoją korzyść, jest od dawna problemem spornym. Obserwuje się też, np. w USA, rosnącą polaryzację partii, czyli lewica ? więcej wydatków państwowych, więcej interwencji rządu, więcej redystrybucji, świadczeń socjalnych i subwencji, natomiast prawica ? ?mniej państwa?, czyli mniej wydatków, mniej redystrybucji zasobów, mniej subwencji.
Czy nie jest to aby tylko retoryka? Czy walka ideologiczna nie jest pozorna? A może występują jednak istotne różnice w działaniu rządów lewicowych i prawicowych? Odpowiadając na to pytanie, Plickert powołuje się na młodego ekonomistę Niklasa Potrafke, który w swojej pracy doktorskiej poddał analizie empiryczno-ekonometrycznej politykę fiskalną i socjalną RFN w okresie od 1949 do 2005 roku. Wynik jego badań nie pozostawia wątpliwości: nie było znaczących różnic pomiędzy rządami CDU i SPD, a na decyzje o tym, czy ma być ?więcej państwa?, czy ?mniej państwa?, nie miała wpływu ideologia polityczna danej partii, lecz okoliczności zewnętrzne, sytuacja ekonomiczno-społeczna. Parte różniły się jedynie koncepcją, jak należy podzielić budżet, jednakże ideologia polityczna na ogólną sumę wydatków nie miała znaczącego wpływu.
Różnice ideologiczne miały natomiast znaczenie na poziomie landów. Potrafke, posługując się opracowanym przez ekonomistę Clemensa Fuesta ?indeksem wolności gospodarczej? (wielkość aparatu państwowego, wysokość podatków, liczba pobierających świadczenia socjalne itp.) wykazał, że występują różnice w zależności od tego, kto rządzi danym landem. Z regionu na region zakres wolności zmienia się: lokalne rządy socjaldemokratów wyraźnie korelują ze zmniejszeniem zakresu wolności. Na płaszczyźnie lokalnej, gdzie polityczne orientacje i wyobrażenia aksjologiczne są zbliżone, można pokazać wyrazistszy profil ideowy i jedną linię polityczną. Jest to ? zdaniem Plickerta ? argument przeciwko centralizmowi, a za federalizmem; w mniejszych jednostkach terytorialnych mamy do czynienia z łatwiej odróżnialnymi politycznymi koncepcjami i rozwiązaniami, które następnie muszą zwyciężyć we współzawodnictwie z innymi terytoriami. Plickert zauważa, że Unia Europejska idzie w dokładnie przeciwnym kierunku, coraz bardziej się centralizując. Ponieważ na płaszczyźnie ogólnoeuropejskiej ideowe różnice nie mają znaczenia, Bruksela jest tylko miejscem, gdzie kłębią się zorganizowane grupy interesów. Dlatego: ?Uwaga na centralizację!?
Mathew D. Rose jest Amerykaninem od wielu lat mieszkającym w Niemczech. Z wykształcenia historyk, należy do rzadkiego już gatunku dziennikarzy śledczych, skupia się na wykrywaniu korupcji i nepotyzmu, kumoterstwa, klientelizmu i rządów kolesi w Niemczech, zwłaszcza w Berlinie, gdzie mieszka. Pisał dla ?Handelsblatt?, ?Manager Magazin? i innych gazet. W swoich książkach Warten auf die Sintflut. Über Cliquenwirtschaft, Selbstbedienung und die wuchernden Schulden der Öffentlichen Hand (Czekanie na potop. Gospodarka klik, samoobsługa i pleniące się długi sektora publicznego), Eine ehrenwerte Gesellschaft. Die Berliner Bankgesellschaft (Szanowane towarzystwo. Berlińska Spółka Bankowa), Berlin. Hauptstadt von Filz und Korruption (Berlin ? stolica kumoterstwa i przekupstwa), Korrupt? Wie unsere Politiker und Parteien sich bereichern ? und uns verkaufen (Skorumpowani? Jak nasi politycy i nasze partie się bogacą ? a nas sprzedają) tropi machlojki, przekręty, szemrane prywatyzacje, oszustwa i przekupstwa, wylicza zmarnotrawione subwencje, piętnuje władzę niemieckich klik i sitw działających na styku polityki i biznesu, w towarzystwach budowlanych i bankach krajowych.
Rose pragnie skierować snop światła na nieprzejrzyste układy i powiązania polityczno-biznesowe, ukazać mechanizmy działania klasy rządzącej, traktującej politykę jako środek zarabiania i bogacenia się. Idzie śladem pieniądza, zagląda za finansowe kulisy partii i polityków, którzy zamiast reprezentować ?wolę narodu?, pracują na własny rachunek jako lobbyści dużego biznesu, obejmując lukratywne posady w gospodarce ? w tych samych branżach, na które wpływ miały podejmowane przez nich wcześniej decyzje polityczne.
W Berlinie, w którym jak w soczewce skupiają się problemy całych Niemiec, partyjni żołnierze do swoich kieszeni przelewają publiczne pieniądze wydawane na wielkie prestiżowe projekty budowlane, lotniska, stadiony, systemy pobierania myta na autostradach etc.
(?)