Co pana zdaniem jest korzystniejsze?
Łatwo nie poważyłbym się udzielić odpowiedzi na to pytanie. To zależy od tego, jak umeblujemy inne części ładu gospodarczego. Wiele też zależy od poziomu rozwoju gospodarczego i tego, czy społeczeństwa gromadzą duże oszczędności ? tak jest w Europie. Bank pełni tu rolę instytucji łatwo pośredniczącej. Może jednak nie być tych oszczędności ? tak jak w Stanach Zjednoczonych ? gdzie stopa oszczędzania jest bardzo niska, chwilami była ujemna. Choć musimy pamiętać, że granica między aktywami a oszczędnościami finansowymi jest płynna.
Jak przez ten pryzmat patrzyć na przyczyny kryzysu? Dlaczego do niego doszło?
Na poziomie bardzo bezpośrednich przyczyn kryzysu nie ma ostrego sporu, ale jest to stwierdzenie rzeczy dość banalnej ? udzielano kredytów podmiotom nieposiadającym wiarygodności kredytowej.
Czy można było przewidzieć, że przyniesie to takie efekty?
Moim zdaniem ? tak.
Dlaczego więc podjęto ryzyko?
Banki bardzo łatwo udzielały kredytów, dlatego że mimo niskiej stopy oszczędzania miały dużo pieniędzy. A miały ich dużo, gdyż FED prowadził bardzo permisywną politykę pieniężną, polegającą na obfitej podaży pieniądza. W tym aspekcie w dużej mierze zgadzam się z konserwatystami. Różnice zdań dotyczą jednak innych spraw. Chodzi o bodźce dla menagerów bankowych, moim zdaniem były one niesłychanie agresywne, to skracało ich horyzont. Menagerowie bankowi, wbrew temu, co można sądzić, nie pracują długo w jednym w banku, tylko dość często przechodzą z jednego do drugiego. I oni nie będą ukarani za coś, co zrobili dziesięć lat temu, gdyż ich zapewne nie będzie w tym miejscu. Poza tym mają oni niesłychanie silny interes ? dużą i koszą od razu. Tymczasem ortodoksyjni liberałowie mówią: ?nie, tak musi być i już, trzeba to załatwiać w inny sposób, a nie poprzez nakładanie jakichś ograniczeń?. Dodajmy do tego sytuację, którą powoduje to, że w Stanach Zjednoczonych i w Polsce progresja podatkowa praktycznie nie istnieje, jest symboliczna, jest przy tym wiele furtek, aby z tego uciec, co wzmacnia jeszcze siłę tego agresywnego, krótkookresowego bodźca. Liberałowie mówią mało interesującą prawdę, że rządy sprzyjały łatwemu pożyczaniu pieniędzy. Na miesiąc przed wybuchem kryzysu prezydent Sarkozy przekonywał, że we Francji powinno być tak samo jak w Ameryce, czyli żeby każdy mógł pożyczyć pieniądze na dom. W USA każda ?łajza? bez stałej pracy i dochodu mogła pójść do banku i pożyczyć 100 procent funduszy na budowę domu. W tym kraju w ciągu około 30 lat pod rządami zaleceń neoliberalnych doszło do tego, ze powstało bardzo dużo ?łajz?. To jest jedyny na świecie zamożny kraj, w którym można mieć pracę i być klientem pomocy społecznej. W Europie jest to nie do pomyślenia, gdyż korzysta z niej kompletny margines albo ludzie bez pracy, albo chorzy. Państwo opiekuńcze w Ameryce było nieporównanie mniejsze niż europejskie, ale substytutem tego był system kredytowy ? ustanowiony dla prestiżu człowieka, dla jego poczucia pozycji. W Ameryce posiadanie domu to kluczowa sprawa ? dlatego mieliśmy system, w którym właściwie każdy mógł go mieć. Trudno się dziwić politykom, że do tego dopuścili. Przecież to nie jest tak, że Clinton to popierał, a Bush nie ? wspierali to wszyscy na wyścigi.
(...)