W sumie nie chodzi bynajmniej o realizację głoszonych haseł, rzekomo fundamentalnych dla lewicowej tożsamości. Chodzi o narobienie szumu, okazanie prężności i rozpaczliwe wręcz poszukiwanie resztek poparcia wśród najbardziej twardogłowego elektoratu. Trudno o jakikolwiek sukces wymiernej natury, skupiono się więc na sferze propagandowej. Nie bez znaczenia jest tu również arogancja i czysta złośliwość.
Wprawdzie w dzisiejszych czasach pojęcie honoru staje się śmiesznym przeżytkiem, wydaje się jednak, że formacja będąca spadkobierczynią haniebnych tradycji PZPR powinna być ostatnim środowiskiem uprawnionym do wypowiadania się w kwestiach moralnych. To często ci sami, co przed laty, ludzie, odpowiedzialni choćby za nękanie, a nawet mordowanie księży, perorują dziś o właściwym modelu stosunków państwo-Kościół. I na swój sposób ? czyli po prostacku ? wdzierają się w etyczną sferę początków życia. Jest w tym coś głęboko niesmacznego i wręcz obrzydliwego. Gdybyż umieli milczeć! Ale nie ? gadają, wydają dźwięki i sami słuchają ich w upojeniu. Sensu wielkiego w tym nie ma, ale czy kiedykolwiek się tym przejmowali?