Rodziny często w ogóle nie wiedziały o śmierci najbliższych. Oni mieli zniknąć na zawsze. Naczelnik więzienia mokotowskiego Alojzy Grabicki żonie jednego ze skazanych powiedział: Po takich zbrodniarzach ziemia musi być zrównana. Najpierw ich mordowano, a potem przez cały PRL mordowano pamięć o nich. Z przykrością należy stwierdzić, że po 1989 r. niewiele się zmieniło. I skandaliczne jest dzisiejsze blokowanie prac na ?Łączce? przez silne (post)komunistyczne lobby. Przecież rodziny ofiar do dziś nie mogą zapalić lampki na grobie i pomodlić się, bo tych grobów po prostu nie ma.
Spełnił życzenie ?Inki?
Stalinowscy więźniowie nie mieli prawa w zasadzie do niczego, do książek, materiałów piśmienniczych, listów, paczek, widzeń z rodziną. Tylko nielicznych spotkał ?przywilej? ostatniego namaszczenia. Tak jak rotmistrza Pileckiego, w którego egzekucji brał udział kapelan więzienny ks. Wincenty M. Martusiewicz.
W Gdańsku, w więzieniu przy ul. Kurkowej ostatnim chwilom bohaterskiej sanitariuszki 5. Brygady Wileńskiej AK Danuty Siedzikówny ?Inki? towarzyszył ks. Marian Prusak, ściągnięty przez UB-eków z kościoła garnizonowego w Rumi, gdzie był wikarym. Tak wspominał śmierć 17-letniej patriotki: Tam była cała gromada UB, jacyś żołnierze, lekarz, prokurator. Chyba z trzydzieści osób. Było ciemno. Oszołomiła mnie ta sytuacja. W końcu wprowadzili skazańców. Prawdopodobnie mieli skute albo związane ręce. Ubecy zachowywali się grubiańsko. Nie chciałbym przytaczać tu wyzwisk, które sypały się na dziewczynę i tego pana [o tym, że był to Feliks Selmanowicz ?Zagończyk?, ks. Prusak dowiedział się dopiero po latach]. Ustawiono ich pod słupkami przy ścianie. Przed rozstrzelaniem dałem im krzyż do pocałowania. Chciano im zawiązać oczy, nie pozwolili. Prokurator siedział za małym stolikiem okrytym czerwonym suknem. Odczytał wyrok i powiedział, że nie było ułaskawienia. Potem padła komenda ?po zdrajcach narodu polskiego, ognia?. W tym momencie oni krzyknęli: ?Niech żyje Polska?, tak jakby się umówili. Padła salwa i oboje osunęli się na ziemię. Żołnierze strzelali z trzech, może czterech metrów. Ks. Prusak spełnił ostatnie życzenie ?Inki? i przekazał wiadomość o jej śmierci pod wskazany adres. Za to został potem skazany na sześć lat więzienia, z czego odsiedział trzy i pół roku.
?Przestrzegam księdza biskupa?
Do dziś nie wiemy, ilu księży zostało zamordowanych przez komunę. Na pewno nie były to pojedyncze przypadki, ale setki. Istotne jest to, że wobec księży nie stosowano taryfy ulgowej, a często metody śledcze były jeszcze bardziej bestialskie. Biskup kielecki Czesław Kaczmarek był poddawany konwejerowi ? trwającym non stop, w dzień i w nocy przesłuchaniom przez zmieniających się ?oficerów? śledczych. Ubecy podawali mu środki odurzające. ?Przekonywali go?, że jest zdrajcą i jako takiego wszyscy się go wyrzekli.
(...)