Niezależnie od tego, jak oceniać będziemy zmianę władzy, która nastąpiła w Polsce po wyborach 2005 r., można dostrzec, że pewne problemy, traktowane dotąd marginalnie przez główne media, straciły swój niszowy charakter i stały się przedmiotem zasadniczych debat. Takie kwestie, jak istnienie byłych agentów SB wśród dziennikarzy czy księży, korupcja na najwyższych szczeblach władzy, patologiczne związki tajnych służb ze sferą biznesu i polityki nie są od pewnego czasu tematem pomijanym, o którym nie mówi się, aby nie psuć sielankowego obrazu polskiej transformacji od totalitaryzmu do liberalnej demokracji. Zmiana nastawienia obejmuje zresztą dużo szerszy zakres tematów, o których dotychczas starano się - w imię rozmaitych interesów - nie dyskutować. Można tu przywołać problem wad i kosztów liberalnego podejścia w sądownictwie i edukacji, pytanie o kształt polskiej polityki zagranicznej czy też kwestie związane z pamięcią historyczną. Wystarczy sięgnąć po prasę sprzed kilkunastu lat,…