Litwini wracali z Rzeczypospolitej Obojga Narodów, gdzie każdy mówił i po litewsku, i po polsku, i był, kim chciał – Litwinem albo Polakiem. Powrót do Litwy nacjonalizmu i uniżoności wobec Rosji odbywał się od schyłku powstania styczniowego w ostrej konfrontacji z polskością. Przewodnikiem przeciw językowi polskiemu i wszystkiemu, co kojarzyło się z Polska, była Rosja.
Litwa lat sześćdziesiątych dziewiętnastego wieku była zdominowana przez kulturę ziemiańską i mieszczańską, wyrosłą ze szlacheckich dworków, w których jeszcze w końcu siedemnastego wieku i na początku osiemnastego wieku używano cyrylicy, a nie alfabetu łacińskiego. Była to kultura dobrego sąsiedztwa języków i religii, kultura wielobarwna, przenikająca się wzajemnie.
„Języki, choć przemieszane, nie dzieliły ludzi. Nie istniał nacjonalizm. Śpiewy były polskie, a kazania litewskie, i odwrotnie – śpiewy litewskie z polskimi kazaniami… Nie tylko znaliśmy obydwa języki, ale byliśmy do obydwu przywiązani, naprawdę dwujęzyczni” – pisze w książce Poszło z dymem ksiądz Walerian Meysztowicz, ur. w 1893 w Pojościu.
Tradycyjna warstwa kierownicza Litwy pochodziła ze szlachty i ziemiaństwa. Warstwę tę cechowała wysoka kultura, poświęcenie dla dobra publicznego i honor.
„Pojęcia o honorze są konwencjonalne, nielogiczne, jak wszystkie inne podstawy naszych społeczeństw i towarzystw, ale obowiązują ściślej niż inne – notował Józef Weyssenhoff, baron i pisarz. – Pojęcia o honorze są główną ochroną rzeczy wcale niebłahej: form towarzyskich, a także gwarantują wyłączne prawo do poszanowania, które każdy członek pewnej sfery posiada”.
Bycie litewskim Polakiem albo polskim Litwinem oznaczało wielką dumę i nawet w czasach zaborów przyciągało wielu Rusinów, Łotyszy, Niemców z Kurlandii. Polskim Litwinem był Mickiewicz, był Piłsudski, był Gombrowicz. Dziadek pisarza, Onufry, pochodził ze Żmudzi, z powiatu poniewieskiego. Do schyłku siedemnastego wieku rodzina Gombrowiczów pisała cyrylicą i mówiła po rusku, ale też po litewsku i po polsku.
Od końca siedemnastego wieku język ruski zwolna był zastępowany w urzędach przez język polski, a poza urzędami były dwa narody: Litwini i Polacy. „Przynależność do dwu narodów, stanowiących jedną Rzeczpospolitą, była powszechnie przyjętą – pisze ksiądz Walerian Meysztowicz. – Nie zabraniano nikomu być Polakiem, ani Polakowi być Litwinem”. Na północy, w dawnych Inflantach, w Kurlandii, słychać było niemiecki, Biała Ruś mówiła po rusku.
(...)