1. I wojna światowa jest winą Niemiec. Wybuch tego konfliktu był konsekwencją wielu wydarzeń, ale jednostronne przypisywanie roli Niemcom jest po prostu nieprawdziwe. A co z zachowaniem Rosji i jej mobilizacją rozpoczętą 25 lipca? Niemcy rozpoczęli mobilizacje dopiero 1 sierpnia. Co z polityką Austro-Węgier? I w końcu z Francją marzącą o rewanżu za 1870 rok i "przypadkową" śmiercią Jeana Jaurčsa? Akurat Niemcy w tym momencie chcieli tego konfliktu za wszelką cenę uniknąć. I starano się go rozwiązać pokojowo i dyplomatycznie do ostatnich chwil.
2. Krzywdzący Niemcy Traktat Wersalski bezpośrednio doprowadził do następnego konfliktu. ? Tak, niestety, w dużej mierze było! Pisałem już o tym wcześniej i nie będę zanudzał Państwa powtarzaniem tych samych argumentów. Anglia, Francja i Stany Zjednoczone nie dotrzymały ponad 80% warunków, na jakich Niemcy zgodzili się na ROZEJM. Jak Pan to nazwie? Elastyczną dyplomacją? W wyniku tego w społeczeństwie niemieckim narosło potężne uczucie potrzeby rewanżu, a Hitler, głoszący otwarcie potrzebę zniesienia postanowień Traktatu Wersalskiego, w tej części swoich zamiarów miał poparcie prawie każdego Niemca. I to pozwoliło mu dojść do władzy.
3. Materiał zdjęciowy jest dobrany tak, by pokazywać niemiecką przewagę i sukcesy wojsk niemieckich. Sposób doboru materiału i jego proporcje oraz sposób ukazywania wydarzeń jest niewłaściwy. W związku z tym książka ta jest potwarzą dla Polaków. ? Z całym szacunkiem, ale polecam Panu wydaną przez wydawnictwo "Artbooks" w 1992 roku Kronikę Drugiej Wojny Światowej. Książka napisana dobrze, ale na polski rynek uzupełniona o "polski punkt widzenia". Tam zobaczy Pan, co to znaczy przedstawić II wojnę światową w sposób jednostronny. Ta pozycja jest jednak jeszcze w miarę obiektywna w porównaniu z wydanym przez "Letter Perfect International" pod patronatem The Times (Warszawa 1995) Atlasem II Wojny Światowej. Strona 38-17 września: w tym właśnie dniu wojska 2 frontów radzieckich ? białoruskiego i ukraińskiego wkroczyły do Polski od wschodu. Kreml najwyraźniej przezwyciężył swe początkowe trudności wynikające z braku przygotowania i wydał rozkaz ataku, aby zapobiec niemieckiej okupacji wschodnich połaci Rzeczypospolitej. Armia Czerwona nie spotkała się z większym oporem. I jak się Panu podoba taka wersja? O pakcie niemiecko-sowieckim nie ma ani jednego słowa w całej 250-stronicowej pracy! Dziwi Pana taki dobór materiałów przez historyków niemieckich. Ale dla nich pierwszymi ofiarami Hitlera nie byli Polacy, tylko ci, których Hitler eliminował/więził już przed 1939 rokiem. Dla nich największą tragedią były terrorystyczne naloty anglo-amerykańskie na ludność cywilną. Mówi Pan o nowej wersji II wojny światowej, z tego, co Pan napisał, fakty być może dobierane są wybiórczo, ale są to fakty. Tymczasem w Rosji wydano właśnie w tysiącach egzemplarzy książkę całkowicie negującą odpowiedzialność komunistów za Katyń. I nikomu to nie przeszkadza.
4. Mamy też nową wersję bitwy o Monte Cassino ? muszę Pana zmartwić. Polacy nie zdobyli Monte Cassino. Niemcy się z niego wycofali. Wycofali się dlatego, że pozycja obronna została przełamana na ich lewym skrzydle przez Francuzów. Sama zaś bitwa była samowolną decyzją gen. Andersa. Była źle zaplanowana, a atak frontalny na taką pozycję ? bez sensu. Nie ma tu miejsca na rozwodzenie się nad samą bitwą. Zainteresowanym polecam świetny artykuł Pawła Wieczorkiewicza, który ukazał się w Polsce Zbrojnej nr 20/2004. A na koniec zagadka ? o co bili się Polacy pod Monte Cassino po Jałcie? W tym roku, oglądając obchody rocznicowe, dowiedziałem się, że o zjednoczoną Europę. Wyłączyłem telewizor. Zrobiło mi się po prostu mdło.
Ogólnie książkę na pewno kupię. Tak jak mam w domu na półce 12 tomów komunistycznej wersji II wojny światowej (Ba, nie tylko mam ? ja to przeczytałem! Kto z Państwa próbował, rozumie heroizm tego czynu). Kronika Drugiej Wojny Światowej również pokaże mi fragment tego konfliktu widziany oczami jednego z narodów/stron biorących w nim udział. Może zbyt jednostronny ? to zobaczę i ocenię ? ale na spokojnie bez znajdowania winy tam gdzie jej nie ma.